[powrót]
[drukuj]
Mariusz Zadura - Chory na wyobraźnię
kapodaster 2
e h C D
e h C D
Dawno już w mieście drwił z niego każdy e a
Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień e a
Ot wariat – chory na wyobraźnię C G C G
Wiecznie w drodze, spóźniony przechodzień a H7
"Dokąd idziesz" – pytali go bliscy - e a
"Z tego, bracie, to trzeba się leczyć" e a
A on brał tekturową walizkę C G C G
I wychodził swym obrazom naprzeciw a H7
Mówiąc
Idę tam, gdzie bezmiar błękitu G D a e
Światłocienie cyprysów przy drodze G D a e
Feerią barw każdy ranek rozkwita C G C G
Chociaż wiem, że do celu nie dojdę a H7 ||
Gdy malował – świat milkł jak zaklęty e a
Kurczył się w skrawek płótna na ramach e a
A on pieścił je, jak pierś kobiety C G C G
W siedmiobarwnych tęcz kreskach i plamach a H7
Kiedy skończył – wpatrywał się w ciszy e a
By natchnieniem nasycić znów duszę e a
A gdy już dał się marchandom wykpić C G C G
Pił noc całą, by z brzaskiem wyruszyć a H7
Mówiąc
Idę tam, gdzie bezmiar błękitu G D a e
Światłocienie cyprysów przy drodze G D a e
Feerią barw każdy ranek rozkwita C G C G
Chociaż wiem, że do celu nie dojdę a H7 ||